"żaden Polak nie będzie musiał DZIŚ opuścić gospodarstw..."

 

Przewodniczący Związku Wypędzonych pragnie dialogu z Polską

 

Dzisiaj, 7 grudnia (15:25)

 

W wywiadzie dla stacji dlf nowy przewodniczący Związku Wypędzonych Bernd Fabritius przyznał, że życzyłby sobie dialogu z Polską bez wrogości.

 

Liczy też na pragmatyzm i   krytycyzm młodego pokolenia w Polsce wobec własnej historii.


Będzie rozmawiał z Werwolfem udającym młodych Polaków?

 

 

Urzędujący od czterech tygodni nowy przewodniczący Związku Wypędzonych (BdV) i poseł do Bundestagu Bernd Fabritius (CSU), rocznik 1965, przesiedlił się w 1984 roku, jako Niemiec z Siedmiogrodu, z Rumunii do Niemiec. Niemiecki polityk uważa się "za wypędzonego".

 
W rozmowie z publicznym nadawcą ogólnokrajowym Deutschlandfunk (6.12.14) tłumaczy, dlaczego:

"Jestem przekonany, że niemieccy przesiedleńcy i późni przesiedleńcy musieli opuścić rodzinne strony pod wpływem narastającej przez dziesięciolecia presji wypędzeń, która miała charakter etniczny, a jej korzenie sięgają II wojny światowej. Każdego, kto chciałby to sobie to wyobrazić, zapraszam do lektury powieści Herty Mueller "Huśtawka oddechu". Herta Mueller ukazuje na przykładzie Saksończyka z Siedmiogrodu, którego los jest 1:1 porównywalny z losem mojego dziadka, co niemiecka ludność cywilna przeżyła w czasie II wojny światowej i bezpośrednio po jej zakończeniu".

Fabritius podkreśla, że ich udręka nie zakończyła się, w odróżnieniu od losów bohatera powieści Herty Mueller, czy jego dziadka, zwolnieniem z sowieckich obozów pracy przymusowej w 1949 roku, lecz trwała dalej w postaci pozbawienia praw, wywłaszczenia, wykluczenia społecznego i próby wytrzebienia tożsamości kulturowej".

Przed tym wszystkim, zaznacza, "także niemieccy przesiedleńcy i późni przesiedleńcy uciekli do swej pierwotnej ojczyzny (Mutterland), jak nazywamy Niemcy. Tak, jesteśmy wypędzonymi", podkreśla.

Bernd Fabritius tłumaczy, że obecnie nie odgrywa roli, czy ktoś został przesiedlony przemocą czy sam się przesiedlił.

"Obie grupy postrzegają się jako ofiary. Wszyscy utracili swoją ojczyznę w następstwie zbrodni II wojny światowej".

 

Nowy przewodniczący Związku Wypędzonych zaznacza, że do tego kręgu zalicza też tych Niemców, którzy pozostali w miejscach osiedlenia, którzy "oparli się presji wypędzeń i przesiedleń", jak obecny prezydent Rumunii Klaus Johannis.

Dlatego BdV otacza opieką również mniejszości niemieckie w innych krajach, zaznacza.

 

A jak otacza? Daje im pieniądze - na jakie cele??

 

 

Dialog z Polską

Bernd Fabritius potwierdza w rozmowie z radiem "Deutschlandfunk", że zależy mu szczególnie na rozładowaniu napięcia w relacjach z Polską. Uważa to za "priorytet BdV".

Cel ten zamierza realizować za pomocą już dawno oczekiwanego dialogu; dialogu, który "w przeszłości był niestety utrudniony wskutek resentymentów i uprzedzeń". W tym kontekście wymienił kontrowersyjną w Polsce byłą przewodniczącą Związku Wypędzonych Erikę Steinbach. "Sądzę, że ja, jako osoba pod tym względem w Polsce nieobciążona, mogę zapewnić nowy początek".

Polityk CDU jest przekonany, że przedstawiciele młodego pokolenia w Polsce "są bardziej skłonni do pragmatycznej a także krytycznej oceny własnej historii".

Fabritius zapowiada w "Deutschlandfunk", że wkrótce rozpoczną się w Polsce rozmowy z udziałem przedstawicieli mediów i historykami, "aby kontynuować dobrą robotę, która została zapoczątkowana w Fundacji Ucieczka, Wypędzenia i Pojednanie".

 

Ocena przesiedleń bez zmian

W rozmowie z dlf Bernd Fabritius potwierdza, że nie ulegnie zmianie ocena przymusowych przesiedleń Niemców z Polski po II wojnie światowej.

"W XXI w. nie chodzi o materialną rekompensatę". Przewodniczący Związku Wypędzonych zaznacza, że ma "na to pragmatyczne spojrzenie prawnika", którym jest, czyli postrzega własność jako prawo jednostki, a nie prawa zbiorowe, co, jak tłumaczy, odpowiada nowoczesnym standardom europejskim.

 

Szef BdV zapewnia, że "żaden Polak nie będzie musiał dziś  opuścić gospodarstw, które kiedyś należały do wypędzonych Ślązaków".

 

DZIŚ.

Czyli jutro już tak?

A w ogóle to co niemcom do Ślązaków????

Wygadał się - pod nazwą Ślązacy rozumie niemców i niemieckie interesy.

 

 

Fabritius myśli jedynie o "moralnej rehabilitacji" ze strony Polski i Czech. Niemiecki polityk nie ma na to sprawdzonego rozwiązania "i formułowanie go nie należy do zadań BdV", ale postuluje prowadzenie dialogu między Polską a wypędzonymi stamtąd Niemcami oraz między Republiką Czeską a wypędzonymi Niemcami Sudeckimi. 

 

W rozmowie z radiem Deutschlandfunk Bernd Fabritius krytykuje też aktualny spór w Radzie Naukowej Doradców fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie z dyrekcją fundacji i wskazuje, że "nie jest ona bynajmniej komitetem doradczym, jak to chętnie rozpowszechnia w mediach, lecz zwykłym gremium doradczym. Doradza ona Radzie Fundacji i Dyrektorowi w sprawach naukowych zgodnie z celem fundacji, ale nie w sprawach personalnych".

Opr. Barbara Cöllen, Redakcja Polska Deutsche Welle

 

http://fakty.interia.pl/deutsche-welle/news-przewodniczacy-zwiazku-wypedzonych-pragnie-dialogu-z-polska,nId,1570392#iwa_item=9&iwa_img=0&iwa_hash=21112&iwa_block=facts_news_small